Przed nami finał roku im. Felixa Mendelssohna-Bartholdyego w Dusznikach-Zdroju! W dniach 26.09-01.10 zapraszamy na VII Międzynarodowy Festiwal Muzyki Kameralnej im. Felixa Mendelssohna-Barholdyego. Poniżej prezentujemy pełny program wydarzenia.
Mendelssohn i jego miejsce w historii muzyki
Nikt nie umiera w wymarzonym przez siebie czasie, jednak u Felixa Mendelssohna data śmierci była szczególnie niefortunna. Kompozytor zmarł rok przed rewolucją, która przetoczyła się przez Europę, a jego dziedzictwo „uformowało się” już w porewolucyjnej rzeczywistości. Nieufnie odnoszono się do proponowanego przez kompozytora konserwatyzmu muzycznego, a żydowskie pochodzenie niemal przewyższało obiektywne postrzeganie całokształtu twórczości. Nie miało znaczenia, że rodzina Mendelssohna porzuciła judaizm. Ani też, że on, odkrywca Pasji według św. Mateusza, był pobożnym luteraninem (“Każdy rodzaj muzyki powinien na swój sposób zmierzać do chwały Bożej” — powiedział kiedyś).
„Duch wieku” był przeciwko niemu. Richard Wagner pisał: „(…) wszelkie walory [w muzyce Mendelssohna] nie są w stanie wywołać w nas tego głębokiego, przenikliwego efektu, jakiego oczekujemy od muzyki”.
Apogeum tego uprzedzenia ujawniło się w nazistowskich Niemczech. Reżim dosłownie wykreślił Mendelssohna z historii, a jego pomnik został usunięty z honorowego miejsca przed kościołem św. Tomasza w Lipsku. Karykatura tej sytuacji została znakomicie uchwycona w powieści czesko-żydowskiego pisarza Jiříego Weila „Mendelssohn is on the roof” (w tłum. Mendelssohn jest na dachu). Grupa robotników otrzymuje od jednego z dowódców Rzeszy – Reinharda Heydricha – zadanie usunięcia pomnika Mendelssohna ze szczytu sali koncertowej. Nie mogą jednak ustalić, który posąg przedstawia kompozytora. Postanawiają – zgodnie z nacjonalistycznymi doktrynami, które im skutecznie powtarzano – zburzyć posąg z największym nosem. Niestety, na ich nieszczęście okazuje się, że usunęli posąg Wagnera.
Krytyka muzyki Mendelssohna – często bardzo powierzchowna – nie zawsze była antysemicka. Irlandzki dramaturg i prozaik George Bernard Shaw, pochwalał zarówno „subtelną szlachetność” czy „konwencjonalny sentymentalizm”, jak i łatwość w zmianach charakteru: „od niezwykłego ognia, do delikatności zasługującej na najwyższy podziw”.
Hector Berlioz – prekursor nowoczesnej kolorystyki – podziwiał Mendelssohna zawodowo i prywatnie. Nazywał go „niezwykle nadzwyczajnym, znakomicie i niesamowicie utalentowanym”. Zauważał jednak, że Mendelssohn „zbyt mocno hołubił nieżyjących już mistrzów”. Z kolei Mendelssohn miał złą opinię o muzyce Berlioza, uważając ją za szaloną i chaotyczną, a nawet momentami barbarzyńską. Mimo to osobiście dobrze się dogadywali, a Berlioz dyrygował muzyką Mendelssohna z wielkim uznaniem.
Dziś wiemy, że kompozytor z Hamburga był niekwestionowanym mistrzem w swoim fachu. W tamtych czasach krytycy jednak wciąż zarzucali mu brak „głębi” i nowatorskiego podejścia. Muzykolog Alfred Einstein napisze nawet: „nie musiał opanowywać żadnych wewnętrznych sił, ponieważ w jego życiu, podobnie jak w sztuce, brakowało prawdziwego konfliktu”. Nie jest to do końca prawda. Mendelssohn pochodził z zamożnej rodziny i cieszył się różnymi wygodami materialnymi, ale mimo to miał wady i problemy osobiste. Nie zgadzał się z tym, że muzyka powinna być gwałtownie nowa. Pogląd ten znalazł wyraz w liście, który kompozytor napisał do przyjaciela:
„(…) nie ma już nowych przestrzeni artystycznych. Wszystkie zostały dawno odkryte. Nowy teren! Dokuczliwy demon każdego artysty, któremu w końcu ulega! Tak naprawdę nigdy żaden artysta nie osiągnął innego poziomu. W najlepszym wypadku robił rzeczy niepostrzeżenie lepiej, niż jego poprzednicy. Kto powinien wkroczyć na nowy grunt? Z pewnością nikt oprócz najbardziej wysublimowanych geniuszy. Cóż, czy Beethoven stworzył nowy grunt muzyczny zupełnie inny niż Mozart? Czy symfonie Beethovena podążają zupełnie innymi ścieżkami? Nie! – mówię. Pomiędzy pierwszą symfonią Beethovena, a ostatnią symfonią Mozarta nie znajduję żadnej nadzwyczajnej wartości artystycznej poza zwyczajnym efektem. Jeden mnie zadowala, drugi cieszy”.
Wyraźnie dostrzegamy więc, że Mendelssohn postrzegał historię muzyki inaczej niż wielu mu współczesnych i następców. Pogląd ten ma częściowo związek z jego własnym rozwojem muzycznym. Od najmłodszych lat był wybitnym kompozytorem i muzykiem – prawdopodobnie największym cudownym dzieckiem jakie pojawiło się na kartach historii muzyki po Mozarcie. Nie było w jego życiu miejsca na pomyłki; był wystarczająco genialny ze swoim własnym, wyraźnym stylem.
W życiu i twórczości Mendelssohna nie znajdziemy popularnej często u wielu innych twórców „walki i rozwoju”. Mógłby uchodzić za niemalże radykalnego twórcę. Ostatecznie czas zadziałał na korzyść kompozytora, który dopiero po II wojnie światowej odzyskał należne mu miejsce wśród innych muzycznych potęg. Bez jego symfonii nie ma historii symfonii, bez jego oratoriów nie mamy religijnej muzyki protestanckiej. Na gruncie jego muzyki kameralnej rozwinęła się romantyczna muzyka kameralna, bez jego koncertów trudno je sobie w przebraniu romantycznym wyobrazić – i tak dalej.
„Mendelssohn jest w swej istocie, w swej historii pozytywny. Muzyka Mendelssohna nie walczy z żadną inną, jest tak zasadniczo pewna swych pryncypiów, a są one, to romantyczne to klasyczne, że nie czuje się estetycznie oblężona, wręcz odwrotnie – dopuszcza inne pryncypia, jeżeli tylko nie są obce tradycyjnej wysokiej kulturze muzycznej. Ona sama należy silnie do tradycji, a potrzeba tradycji wspiera ją w sposób naturalny. Hołduje pięknu, przestrzega organiczną równowagę wewnętrzną, buduje na przekonaniu, że jest prawdziwą potrzebą duchową; taką też pragnie pozostać. Trwa poprzez epoki”.
Od śmierci kompozytora upłynęło ponad 170 lat. Muzyka Mendelssohna może teraz przybrać nową funkcję – staje się znakiem Festiwalu muzycznego, którego 7. Edycja odbędzie się w dniach 26.09 – 1.10 w Dusznikach-Zdroju. Pod tym znakiem znajdą się różni kompozytorzy – dawniejsi i późniejsi niż sam Mendelssohn. Na naszych oczach kompozytor z romantyka stanie się ponadczasowy.
„Jego muzyka nie wadzi się z inną, nie konkuruje z żadną, ponieważ jej walorów nie sposób zakwestionować, a jej cele nie wymagają tłumaczenia. Nie wzywa ona nigdy do walki o pierwszeństwo, nie bierze też udziału w awangardowym przeciwstawianiu się przeszłości. Nawet kiedy kto nie bez racji mówi o jej fundamentalnej spolegliwości, a ma na myśli nadmiernie ugodową postawę, ona nie czuje się tym bynajmniej wstrząśnięta, tak ufna jest w swe własne piękno i swą własną formę, którym w całej pełni zawierzyła”.
Na Festiwalu pod jej znakiem zgromadzą się różne kierunki artystyczne, o całkiem odmiennych nieraz wartościach. Na tym polega jej fenomen: niezmiennie pozostaje na służbie różnorodności kultury.
„Pragnie wykorzystywać możliwości swego udziału w wielu wartościach, szczyci się odmową marginalizowania innych nurtów, wyraża pragnienie pozostania na służbie tolerancji, tolerancji estetycznej. Pod znakiem koncertowym Mendelssohna kwitnie życie (…) dziesiątków tendencji kompozytorskich. Ten znak jest gwarantem przeżycia muzycznego, które łączy, a nie dzieli.”
VII Międzynarodowy Festiwal Muzyki Kameralnej im. Felixa Mendelssohna w Dusznikach-Zdroju (26.09 – 1.10.2023)